T. Love
King
Mówiono o nim King
W mieście Świętej Wieży
Pamiętam z podstawówki
Jak całował się z papieżem
Przyjeżdżał też sekretarz
Gdy przecinano wstęgę
Kingy poszedł na wagary
Pomarzyć o czymś innym
Był zawsze trochę z boku
Na bakier trochę był
W szkole nikt nie wiedział
Czym King naprawdę żył
To było trochę później już
Miał przyjaciółkę Ewę
Mieszkali więc bez ślubu
I klepali słodką biedę
Dawali czasem czadu
Bo lubili lekkie dragi
Znajomych było wielu
Wieczory i poranki
Uważaj na sąsiadów swych
Bo lubią dawać cynk
Ty wiesz kto rządzi w mieście
Tu biskup z komisarzem King !
Tak mówił mu przyjaciel
Długi, chudy Lolo
Gdy wyszli na ulicę
Zapalić spliffa z colą
Mam dosyć tego miasta
Czerwono - czarnej mafii
Czy mnie rozumiesz Lolo ?
Czy wiesz co mnie trapi ?
Tymczasem blada Ewa
Wytłumaczyć pragnie wszystko
Bo komisarz wszedł przez okno
A spod łóżka wyszedł biskup
Co masz w kieszeni King ?
Komisarz spytał w drzwiach
Wy palicie wciąż to świństwo
Mieliśmy wiele skarg
A biskup łypie z boku
To na Kinga to na Ewę
Wy żyjecie tu bezbożnie
Myślicie że nic nie wiem
Za posiadanie zielska
Ty dostaniesz dziesięć latek
Za nielegalny związek z nią
Następnych parę kratek
Dziś Kingy siedzi w celi
I wspomina dobre dni
Napisał do papieża
Bardzo długi list
Świąteczną wysłał kartkę
Do samego prezydenta
Lecz nikt o nim dziś nie mówi
Nikt o nim nie pamięta
Był zawsze trochę z boku
Na bakier trochę był
W szkole nikt nie wiedział
Czym King naprawdę żył