Lady Pank

 

powrót

 

Piąta rano

Jest piąta - budzi się dzień
Bezsenność zabija mnie
Za oknem wyje pies
- naprawdę nie wiem co jest

Z sufitu nie czytam już
Moje oczy żyją bez snu
Na wieży bije dzwon
- uciekać muszę już stąd

By aleją białą biec,
do ogrodu naszych serc
Tam gdzie nikt nie mówi nie
Korytarzem z białych ścian
Bez łańcuchów i bez bram
Na puszysty spadać śnieg

W jej oczach mieszka grzech
Ten grzech - to był mój pech
Szukałem każdego dnia
To duch - to nie byłem już ja

Podpalić chciałem most
Uciekać przed siebie wprost
Kolorów trzeba mi
A może nowej krwi

By aleją białą biec,
do ogrodu naszych serc
Tam gdzie nikt nie mówi nie
Korytarzem z białych ścian
Bez łańcuchów i bez bram
Na puszysty spadać śnieg

By aleją białą biec,
do ogrodu naszych serc
Tam gdzie nikt nie mówi nie
Korytarzem z białych ścian
Bez łańcuchów i bez bram
Na puszysty spadać śnieg

By aleją białą biec,
do ogrodu naszych serc
Tam gdzie nikt nie mówi nie
Korytarzem z białych ścian
Bez łańcuchów i bez bram
Na puszysty spadać śnieg

Jest piąta budzi się dzień
Bezsenność zabija mnie

powrót